Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PLK: Znicz przegrał z Treflem, a Stal pokonała Sportino

plk.pl
John Williamson.
John Williamson. Fot. Łukasz Solski
Od mocnego uderzenia rozpoczęli mecz z osłabionym brakiem Johna Williamsona Zniczem Jarosław gracze Trefla Sopot. Pod koniec pierwszej kwarty prowadzili już nawet 20:0!

Zespół z Podkarpacia gonił przeciwnika i zmniejszył w czwartej kwarcie stratę do zaledwie pięciu "oczek", ale w decydujących chwilach skuteczniejsi byli zawodnicy z Trójmiasta. 19 punktów zdobył Lawrence Kinnard, a 15 punktów oraz 13 zbiórek miał Saulius Kuzminskas.

O końcowym rezultacie meczy zdecydował... jego początek. To co działo się ze Zniczem w pierwszej kwarcie trudno było wytłumaczyć nawet samym zawodnikom. - Byliśmy na boisku. Nie wiem czemu nic nam nie wychodziło - tak po meczu na pytanie „Gdzie byliście przez 10 minut?” odpowiedział Artur Mikołajko, kapitan jarosławian.

Gospodarze sprawiali wrażenie zupełnie zaskoczonych samym faktem, że spotkanie się zaczęło. Drużyna Trefla bezkarnie punktowała i powiększała dystans. Po akcji Marcina Stefańskiego w 7. minucie wygrywała już różnicą 20 punktów, a Znicz nie mógł trafić do kosza. - Cieszę się ze zwycięstwa. Jarosław to trudny teren, obawialiśmy się tego starcia. We znaki dawała się długa podróż. Mieliśmy mocny początek, ale potem mogło być różnie - podkreślał później skrzydłowy sopocian.

Strzelecki impas podopiecznych trenera Dariusz Szczubiała przerwał dopiero Mikołajko, a w tej części dla miejscowych trafił jeszcze tylko Jeremy Chappell. - Graliśmy fatalnie. Później odrabialiśmy straty, ale przejąć kontroli się nie udało - podsumował Amerykanin.

Mecz rzeczywiście się wyrównał jednak wysoka przewaga Trefla wydawała się być bezpieczna. Tym bardziej, że w odpowiednich momentach skutecznie zza linii 6,25 m odpalali Lawrence Kinnard i Iwo Kitzinger. Mimo to, po serii trzech trójek Dawida Witosa, oraz rzutach Tomasza Zabłockiego i Keddricka Maysa, w czwartej kwarcie Znicz zbliżył się do rywali na 5 punktów (68:73). Końcówka należała jednak do przyjezdnych.

- To było bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu. Zawiedli liderzy. Popełnialiśmy szkolne błędy. Goście wygrali zasłużenie - skwitował wyraźnie podenerwowany trener Dariusz Szczubiał. Tymczasem zadowolony był Karlis Muiznieks - Dziękuję mojej drużynie. Pokazaliśmy dobry basket, chociaż mam trochę zastrzeżeń do gry po przerwie. Znicz udowodnił, że może być groźny - podsumował szkoleniowiec Trefla.

Jarosławianie zagrali bez Johna Williamsona oraz Andrzeja Misiewicza. Ten pierwszy rozstaje się z klubem i przenosi do Szwecji. Drugi od kilku tygodni narzeka na urazy i póki co nie kwapi się do powrotu na boisko. - Williamson mógł się pożegnać z kibicami i po raz ostatnio wystąpić w naszych barwach, ale tego nie rozbił, bo zabronił mu jego agent - poinformowali działacze Znicza.

Znicz Jarosław - Trefl Sopot 76:89 (4:24, 22:18, 28:23, 22:24)

Znicz: K. Mays 20 (3), T. Zabłocki 16 (4), J. Chappell 12, D. Witos 9 (3), D. Wyka 8 (2), Ł. Diduszko 6, A. Mikołajko 4, B. Sarzało 1, M. Moralewicz 0, G. Szczotka 0.
Trefl: L. Kinnard 19 (5), S. Kuzminskas 15, I. Kitzinger 14 (2), M. Stefański 13 (1), C. Hawkins 10 (2), Ł. Ratajczak 6, P. Malesa 5 (1), G. Kadziulis 5 (1), G. Tsintsadze 2, M. Hlebowicki 0.

Ważne zwycięstwo Stali

Koszykarze Stali Stalowa Wola wysoko pokonali ostatnie w tabeli Sportino Inowrocław 86:71. Zwycięstwo to było niezwykle ważne w kontekście utrzymania się Stali w PLK.

Podopieczni Bogdana Pamuły bardzo chcieli się zrewanżować drużynie Sportino za przegrane jednym punktem spotkanie w poprzedniej rundzie w Inowrocławiu. W związku z czym koszykarze Stali na to spotkanie wyszli niezwykle zmotywowani i po zaledwie trzech minutach gry prowadzili aż 11:2. Zaskoczeni dobrą obroną Stalówki goście mieli nie tylko spore problemy ze skutecznością ale również z wyprowadzeniem piłki z autu. W Stali z kolei szalał David Godbold, który w samej pierwszej kwarcie rzucił 10 ze swoich 19 punktów. Udokumentowaniem dobrej gry Amerykanina był efektowny wsad po asyście, grającego swój ostatnim mecz w barwach Stali, Jarryda Loyda.

Swoją dobrą grę Stal potwierdziła również na początku drugiej odsłony spotkania. Dwa szybkie trafienia z dystansu Michała Wołoszyna spowodowały, że gospodarze po 14 minutach objęli najwyższe do tej pory prowadzenie 33:18. W tym momencie gracze Stali myślami byli już chyba na przerwie ponieważ całkowicie odpuścili grę. Podopieczni Pamuły przez ponad trzy minuty nie potrafili zdobyć punktów, wobec czego goście szybko odrobili przewagę i na przerwę schodzili, przegrywając jedynie jednym oczkiem (40:39). - Po dobrej obronie oraz dobrej i agresywnej grze w ataku, gdzie zdobyliśmy szybko kilka łatwych punktów, zaczęła szwankować nasza psychika. Dzięki temu goście zaczęli grać dużo lepiej i szybko nas dogonili – mówił niezadowolony z pierwszej części gry trener Stali.

Po zmianie stron Stal rozpoczęła od straty Marcina Malczyka, dzięki czemu Sportino wyszło na pierwsze w tym meczu prowadzenie 40:41. Tak wyrównana gra toczyła się do 26 minuty. Później do głosu doszli jednak gospodarze, którzy zaczęli stopniowo powiększać przewagę. Dobrą zmianę po raz kolejny dał Wołoszyn, który najpierw wykorzystał trzy rzuty osobiste a następnie celnie trafił z za linii 6,25 m. Gości na zakończenie tej części gry dobił Rafał Partyka, który na dwie sekundy przed syreną celnym rzutem z dystansu podwyższył wynik na 64:53. Tak wysokiego prowadzenia Stalówka nie oddała już do końca spotkania. Jeszcze na początku ostatniej kwarty goście, po dwóch z rzędu celnych trójkach Wiaczesława Rosnowskiego, próbowali nawiązać walkę. Jednak ich nieskuteczna gra w dalszej części meczu nie pozwoliła na odniesienie zwycięstwa. – W drugiej połowie zagraliśmy zbyt indywidualnie i to przeważyło, że Stal nam odskoczyła – ocenił sytuację zawodnik Sportino Przemysław Łuszczewski.

W końcowym rozrachunku Stal wyraźnie pokonała ostatnią drużynę w tabeli 86:71 z czego zadowolony był nie tylko trener Pamuła, ale również odchodzący do Turowa Zgorzelec Jarryd Loyd – Wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać tak ważnego spotkania. Trener przestrzegał nas jak ważny jest dla nas ten mecz. Wygraliśmy z czego się cieszę. Jednak już dziś wyjeżdżam do Zgorzelca, zatem chcę podziękować Stali, za to jak mnie tutaj przyjęto. Dziękuję również wspaniałym kibicom Stalówki za doping i wsparcie – zakończył Loyd.

Stal Stalowa Wola - Sportino Inowrocław 86:71 (25:12, 15:27, 24:14, 22:18)

Stal: M. Wołoszyn 21 (4), D. Godbold 19 (3), J. Loyd 11 (1), M. Gabiński 10 (1), M. Miszczuk 10 (2), R. Partyka 8 (2), M. Klima 3, M. Malczyk 2, T. Andrzejewski 2.
Sportino: T. Kęsicki 19, Q. Day 17 (1), W. Rosnowski 13 (4), S. Bogavac 9 (1), D. Greene 6 (1), P. Łuszczewski 3 (1), P. Storożyński 2, Ł. Żytko 2, H. Wierzbicki 0, V. Stanevicius 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na podkarpackie.naszemiasto.pl Nasze Miasto