Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smyków. Rok temu pogorzelcy życzyli sobie nawzajem spędzenia świąt we własnym domu. No i doczekali się! [ZDJĘCIA]

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
W przygotowaniu wigilii uczestniczy cała rodzina Wężów. Najmłodsi m.in. przystrajają choinkę.
W przygotowaniu wigilii uczestniczy cała rodzina Wężów. Najmłodsi m.in. przystrajają choinkę. Robert Gąsiorek
Ubiegłoroczne święta rodziny Wężów ze Smykowa były smutne. Po pożarze, który strawił ich dom i majątek, stawali powoli na nogi, ale koszmar wciąż był żywy. Łamiąc się opłatkiem, życzyli sobie wtedy, by kolejne święta dane im było spędzić "na swoim". No i się spełniło. W Wigilię, gdy zaświeciła pierwsza gwiazdka, zasiedli do wieczerzy w domu, który udało się wybudować dzięki pomocy wielu ludzi dobrej woli.

FLESZ: Jak nie zatruć się grzybami?

Wchodzącym na posesję rodziny Wężów od razu w oczy rzuca się figurka Matki Bożej. Stanęła na oczyszczonym kamieniu spod spalonego budynku. Jest formą podziękowania, za to, że półtora roku temu z pożaru domu wszyscy wyszli cali i zdrowi.

Dla Wężów szczególny jest także świerk posadzony obok figury. - Kupiłem to drzewko w doniczce rok temu na Wigilię. Nowy dom nie był jeszcze wykończony, ale postawiłem je w oknie i obwiązałem światełkami. To był nasz symbol, że następne święta wszyscy spędzimy w odbudowanym z gruzów budynku - opowiada Michał Wąż.

wielka wdzięczność

W sierpniu sześcioosobowa rodzina zamieszkała w nowym domu. Stanął dokładnie w miejscu zgliszcz. Tylko zupełnie inny. Sami mówią, że w porównaniu z tym starym, drewnianym, to niemalże pałac. Mają teraz trzy pokoje, duży salon, ładny przedpokój i kuchnię.

Sami, nawet gdyby dawali z siebie wszystko, z budową by sobie nigdy nie poradzili. Ale mieli na kogo liczyć. Na rodzinę, bliższych i dalszych sąsiadów, strażaków z OSP, proboszcza parafii w Luszowicach, no i wielu darczyńców. Nieoceniona była też pomoc urzędników z gminy Radgoszcz. Dzięki temu, w zaledwie półtora roku po pożarze, mogą znów spędzić święta pod własnym dachem.

- Wszystkim, którzy nam pomogli, chcielibyśmy życzyć szczęścia i zdrowia na te święta. I niech Nowy Rok darzy ich pomyślnością, taką jaka nas spotkała w ostatnim czasie - mówi wzruszony Michał Wąż.

Z żoną Martą oraz dziećmi: 11-letnim Szczepanem, rok starszą Alicją, 14-letnim Karolem i 15- letnim Bartłomiejem z wielką ekscytacją oczekiwali nadejścia świąt. - Wigilia w tym roku była bardziej uroczysta - uśmiechają się.

Rytuał mają od lat ten sam. 24 grudnia od wczesnego rana rozpoczynają się przygotowania do wieczerzy. W kuchni rządzi pani Marta, która z córką przygotowuje wigilijne potrawy. - W tym roku nie zabrakło barszczu z uszkami, pierogów z kapustą, kompotu z suszonych śliwek oraz tak zwanej "pamuły", czyli suszonych owoców z kaszą - planuje gospodyni.

Męska część familii odpowiada za porządki i przystrojenie choinki. - Kupiliśmy nowe ozdoby, bo wszystkie spłonęły w pożarze - mówią.

Tradycyjne obrzędy

Gdy zapadnie zmierzch, wszyscy wypatrują pierwszej gwiazdki. Jak tylko zabłyśnie na niebie, domownicy ubierają się odświętnie , a pan Michał idzie do stajni po siano. Wracającego do domu cała rodzina powita, śpiewając kolędę. - Część siana zostawiam na stole, a resztę kładę pod choinkę. Zostawiamy tam również chleb. Według tradycji powinno się po świętach dać je do zjedzenia bydłu. My już wprawdzie nie hodujemy krów, ale tradycję podtrzymujemy - uśmiecha się Michał Wąż.

Przed uroczystą wigilią, jeden z chłopców odczytał fragment Ewangelii, a następnie wszyscy połamali się opłatkiem i złożyli sobie życzenia. Później domownicy zasiadają do stołu i delektują się smacznymi potrawami, które przyrządziła pani Marta z córką. - Po kolacji resztki z prawie każdej potrawy wigilijnej zanosimy Gutkowi, naszemu psu. To taka tradycja, której przestrzegamy od lat - dodaje Marta Wąż.

Po uroczystej wieczerzy jest czas na wspólne kolędowanie, któremu przygrywa na akordeonie Karol. Później wszyscy wybierają się na pasterkę, a chłopcy służą przed ołtarzem jako ministranci i lektorzy.

W święta Wężowie nigdzie się nie wybierają, za to gościć będą bliskich. - Mamy teraz odpowiednie warunki, aby wszystkich przyjąć - cieszy się pan Michał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Smyków. Rok temu pogorzelcy życzyli sobie nawzajem spędzenia świąt we własnym domu. No i doczekali się! [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto